Theme by Kran

piątek, 15 kwietnia 2016

Samookaleczenia


Pustka, którą usiłujesz wypełnić. Niespełnione obietnice. Samotność, nienawiść, poczucie winy. To tylko część z uczuć towarzyszących osobie chorej na depresję. Postanowiłam poruszyć temat autoagresji. Zdaję sobie sprawę, że jest to sprawa bardzo popularna w sieci. Podkreślam! Nikogo nie zachęcam do okaleczania się. To droga do destrukcji, do nikąd. To nie jest pomoc, choć często złudnie tak się wydaje. Chciałam sprostować tę sprawę.

Zdania co do autoagresji są podzielone. Część osób krytykuje osoby, które się okaleczają. Są też tacy, którzy do tego zachęcają oraz osoby, które usiłują pomóc.

Psychologiem nie jestem, ale mam za sobą 9 lat okaleczeń. Zaczynało się niewinnie. Igła, później wykręcałam śrubokrętem ostrze z temperówki, kupowałam żyletki w kiosku, kłamiąc, że są do maszynki taty. Zdarzało się sięgnąć po brzytwę, a w momentach pełnych desperacji, gdy nie było niczego ostrego (w szpitalu) łamałam plastikowe sztućce, wyciągałam zszywki z zeszytów czy szukałam ostrych krawędzi w kaloryferze. Tym wszystkim robiłam sobie krzywdę. Minęło trochę czasu, od chwili kiedy ostatnio sięgnęłam po żyletkę. Teraz oprócz niesmacznych blizn na nogach, przedramionach i brzuchu, przez które mimo upałów nie mogę ubrać koszulki na krótki rękaw, czuję także, że tak naprawdę wszystkie te działania w żaden sposób mi nie pomogły. Czułam się tylko jeszcze gorzej.

Dlaczego to robimy?- czyli jak zrozumieć osobę chorą. Pamiętajcie, że zrozumienie jest bardzo ważne.
1) Chcemy w ten sposób sobie ulżyć, uspokoić, wyciszyć. Ktoś może pomyśleć jak to jest możliwe, że coś takiego może sprawić, że stajemy się spokojniejsi. Nie potrafię tego opisać. W największych kryzysie, kiedy jesteśmy roztrzęsieni widok płynącej krwi nas uspokaja. Wydawać by się mogło, że to pomoc... Nic bardziej mylnego. Kiedy wraca do nas większa świadomość, czujemy się beznadziejni i mamy poczucie winy, że zrobiliśmy coś takiego.

2) Próbujemy zamienić cierpienie psychiczne na fizyczne. Ludziom łatwiej zrozumieć to co jest widoczne.

3) Krzyczymy o pomoc, chcemy zwrócić na siebie uwagę. Wiele osób, które to robią nie zgadza się z tym, ale z biegiem czasu zaczynamy rozumieć.

4) Chcemy ukarać siebie za to, że zraniliśmy. To błędne koło. Wiele razy mówiłam sobie, że całe zło to moja wina. Często okaleczałam się za rzeczy, na które nie miałam wpływu. Nigdy nie pozwólcie sobie wmówić, że wszystko przez jest Was. Wina zawsze leży po dwóch stronach.

5) Nie chcemy zranić innej osoby. Wolimy siebie. Upss... pułapka. Ranimy. Każda osoba, której na nas zależy, widząca że nas boli... cierpi.

6) Jesteśmy od tego uzależnieni. Jak od papierosów, alkoholu czy seksu. Jest wiele uzależnień. Również to od bólu. To często staje się rytuałem.

7) Są ludzie, którzy chcą się popisać. Zostawię to może bez komentarzu, choć uważam, że to również choroba. Potrzebują pomocy, ale innej niż osoby z depresją.

8) Chcemy siebie zniszczyć. Mamy siebie za nic.

9) Nie potrafimy się odnaleźć w świecie. Szukamy nowych rozwiązań. Często błądzimy.

10) Często jest to zwyczajne rozładowanie energii czy smutku.

11) Niektórzy robią to przez internetową modę. Wstawiają do sieci zdjęcia swoich okaleczeń. Potrzebują uwagi, mają niskie poczucie własnej wartości. To też można zrozumieć w jakimś stopniu. Jesteśmy tylko ludźmi w końcu.


To część powodów. Część sama doświadczyłam. Postaram również wstawić post o tym jak pomóc osobie dokonującej samookaleczeń. Chciałam, żebyście postarali się zrozumieć takich ludzi. To nie są ludzie głupi czy słabi. Pamiętajcie o tym i nie bądźcie obojętni na ich cierpienie.

ilustracja: http://tylko-szum.blogspot.com/


Pamiętajcie, że dzień bez okaleczeń jest Waszym zwycięstwem. Możliwe jest wyjście z tego. Pamiętajcie o tym!

Jeśli potrzebujesz pomocy, PISZ: wyjdzzcieniapomoc@gmail.com
Zapraszam: KLIK



6 komentarzy:

  1. Dokładnie to opisałaś, ale nie wstydź się pokazywać własnego ciała. To też może posłużyć za część terapii - miej w dupie co pomyślą inni i pokochaj swoje ciało jakie jest ;) Post jak zawsze odważny i wyjątkowy, mimo że temat jest często poruszany w sieci. Trzymaj się mocno, xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowa. :) Nie wstydzę się, aczkolwiek ludzi niektórych to gorszy. Trzymaj się!

      Usuń
    2. Jak ktoś będzie chciał to i tak się przyczepi ;) Nie ma co się zastanawiać nad tym by kogoś nie urazić, bo jak ktoś chce to i tak się urazi. A to spódniczka za krótka, a to blizny, a to fryzura jakaś szatanistyczna ;)

      Usuń
    3. Człowiek jest istotą z natury zawistną. Szczególnie gdy coś odstaje od ich ustalonych norm. Indywidualność? A idźcie z tym do piekła. Bo przecież świat pełen ogłupiałych, niemyślących baranów byłby o wiele łatwiejszy do rządzenia.
      Dlatego trzymajmy się jak najlepiej i jak najdłużej naszej "inności". To właśnie ta inność pozwala nam nazywać się ludźmi. ;)
      A człowieczki, którzy próbują nam wciskać kit, że mamy być tacy i owacy? Olać ich z góry na dół i nawet spojrzeniem nie zaszczycić. Polecam, od razu lepiej się oddycha. :D

      Usuń
  2. Problemem są właśnie ludzie, którzy widzą w twoich bliznach coś brzydkiego, co powinni wyplenić. Przykre jest to, że nawet ludzie, którzy wybrali sobie odpowiednią profesję do pomagania osobom takim jak ty, najczęściej mają to w dupie :/. Widziałam twoje blizny i uważam, że nie są obleśne. Wiesz dlaczego? Bo widziałam, jak je próbujesz zaleczyć, a oznacza to, że starasz się wyleczyć samą siebie.
    Jesteś naszym Tygrysem Radiowęzłowym (serio - Oli cię tak nazwał i uważam, że to jest mega słodka ksywka), którego kochamy i pragniemy widzieć jak najczęściej twój uśmiech, a każda twoja blizna jest naszą blizną. Wiem, że się starasz i że często jest ciężko, ale podziwiam cię, że ciągle wstajesz i walczysz. Masz ogromną siłę, jesteś odważna, kochana i wspaniała, ale przede wszystkim jesteś człowiekiem. A jako człowiek masz prawo do błędów, którymi właśnie jest sięganie po żyletki.
    Cóż... Ja oraz Rafi będziemy się jak najbardziej starać, byś nie popełniała więcej tych błędów. Dla nas jesteś piękna taka, jaka jesteś, a twoje blizny są częścią ciebie tak jak twoje oczy, w których dużo można zobaczyć, czy zwariowany kolor włosów wykreowany przy pomocy tonera xD. Dopóki będziesz się przy nas dobrze czuć, dopóty (a pewnie i tak jeszcze dłużej, na przekór twoim próbom pozbycia się nas :*) będziemy cię kochali za to, że jesteś, a nie za to, jaka jesteś.
    Trzymaj się, Tygrysie, i wróć jak najszybciej do szkoły. Lody czekają. :D

    OdpowiedzUsuń