Theme by Kran

sobota, 28 maja 2016

Odnajduję siebie.

Wpis ten dedykuję Włodkowi Markowiczowi. Za ogromną pomoc i kopa pozytywnej energii. :)
Dziękuję.


Gdzieś ponad tym wszystkim, wykiełkowała niczym nie skażona nadzieja, z zielonymi listkami, pozwalającymi mi na nowo uwierzyć. Wiele się pozmieniało. Słońce odzyskało swój blask, a we mnie samej jakby wróciło życie. Cokolwiek mnie bolało - odeszło - i wróci dopiero, gdy sama pozwolę sobie na upadek. Wszystko to czego się bałam, przed czym uciekałam dziś sprawia, że jestem u góry. Bałam się miłości, choć głęboko wierzyłam, że tylko ona potrafi mnie uleczyć. Żadne leki czy szpitale. Tylko miłość.

Jak odnajduję siebie? Przede mną jeszcze długa droga i wiele pracy. Ale jakiś impuls sprawił, że te dwie osoby, które mam w sobie, zaczęły ze sobą walczyć. Mówiłam sobie zawsze- łap chwilę, korzystaj z życia. Ale wiecie co? Byłam cholerną hipokrytką. Wcale tego nie robiłam. Zostawiałam świeczki i nowe sukienki na szczególną okazję. A przecież ta okazja jest tu i teraz. Czekając na coś co ma się wydarzyć, można przeoczyć wszystko to co najpiękniejsze. W podświadomości wiedziałam kim jestem. Że jestem dobra, że kocham pomagać. Wiedziałam dużo o sobie, a mówiłam co innego. Kochałam taką siebie, a próbowałam sobie uświadomić, że jest zupełnie inaczej. Czy gdybym była zła i nie ceniła siebie, szukałabym pomocy, chodziła na terapię? Zrobiłam to z szacunku do siebie. Chciałam być szczęśliwa bo wiem że na to zasługuję.

Jestem uzależniona od myślenia. Kocham to. Zapalone świeczki, muzyka. Ja i moje myśli. Prawdziwa bajka. Pozwalam sobie teraz na to. Nie boję się ciemnych myśli. One i tak nadejdą. A co wtedy? Przypomnę sobie co dziś obiecałam. Nie lubię obietnic, zwykle ich nie składam. Dziś to zrobiłam, w dodatku samej sobie. Zawsze kiedy przyjdzie mrok i spróbują porwać mnie cienie, rozświetlę je miłością. Brzmi banalnie? Być może, ale wtedy kiedy to tylko słowa. W praktyce to niesamowite piękno.

Omnia vincit Amor est nos cedamus Amori
Miłość przezwycięży wszystko, więc i my się jej poddajmy.

Pamiętam tę sentencję z lekcji łaciny. Jest ona najważniejszym zdaniem w moim życiu i nią staram się kierować. 

Wszystko komplikujemy, zamiast żyć tak prosto, naturalnie. Słuchać swojego wnętrza. Zamiast mówić co czujemy, wolimy spiskować. Bez tego wszystkiego, życie jest naprawdę piękne. Kiedy odczuwamy smutek, często próbujemy na siłę wmawiać sobie optymizm. Udajemy. Ale czy nie lepiej położyć się, posłuchać siebie i dać sobie prawo do gorszego dnia, do słabości, do smutku czy innych ludzkich emocji?

A wystarczyło tylko patrzeć przed siebie. Zawsze w przód. Zawsze w przyszłość. Nie tylko w jeden, martwy punkt, ale całościowo i wytrwale. Doceniać teraźniejszość. Tak, by nie przegapić aniołów na swej drodze i nie potknąć się o własną słabość, choć i to bywa przecież potrzebne.

Jeśli potrzebujesz pomocy, PISZ: wyjdzzcieniapomoc@gmail.com
Zapraszam: KLIK
















http://tylko-szum.blogspot.com/ autor ilustracji

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz