Przytulam policzek do zimnej powierzchni dna. Czuję dotyk każdego kamienia, każdego ziarenka piasku. W oczy wpada mi poruszony przeszywającym wiatrem kosmyk włosów. Nie potrzebuję nic innego,
tylko Ciebie. Chcę iść do przodu, unieść się i wyjść z tego miejsca, ale nie potrafię znaleźć w sobie nawet siły na odgarnięcie pasma włosów. Rozglądam się wokół, lecz odczuwam tylko wszechobecną pustkę. Cicho łudzę się, że jest jakieś miejsce, w którym poczuję się bezpiecznie. Wtedy przychodzisz Ty. Nie oceniasz, nie krytykujesz, po prostu jesteś. Patrzysz na mnie w dziwny sposób. Zaintrygowana odwzajemniam spojrzenie. Zawsze bałam się patrzyć ludziom w oczy. Wstydziłam się tego czym jestem. Teraz jest inaczej. W Twoich oczach widzę coś innego niż do tej pory. Nie widziałam tych emocji w innych ludziach. Przestraszona, zamykam oczy. Nie wytrzymałam. W mojej głowie pojawiają się wspaniałe wizje. Układam głowę na szynie. Wskakuję pod samochody niczym dziecko w kałużę. Wszystko po to aby zakończyć ból. Nagle czuję Twój dotyk. Przytulam się do Twojej piersi. Wiedziałeś o czym myślę, dobrze wiedziałeś, że to kolejny gorszy dzień. Zawsze zjawiałeś się tak nagle, nie mogłam tego przewidzieć. Jak anioł, któremu ludzie odebrali skrzydła. Znosiłeś wszystko. Moje użalanie się, moje myśli samobójcze, moje cierpienie, płacz. Słuchałeś jak opowiadam o osobie, którą rzekomo tak bardzo kocham. Byłeś i nie wypuszczałeś mnie, dopóki nie byłam bezpieczna. Trzymałeś tak mocno, nawet kiedy trzymałam w rękach coś czym chciałam się zranić. Minęło trochę czasu zanim zrozumiałam czym jest miłość. Jeszcze rok temu byłam pewna, że rozumiem to uczucie. Dostawałam kwiaty, pocałunki i wyznania. Ale to nie była miłość. Wiele razy mówiłeś, że mnie kochasz, ale byłam zbyt głupia, aby to zrozumieć. Zapnij pasy, uśmiechnij się, jesteś silna, jestem przy Tobie, jesteś piękna, odprowadzę Cię, chcę mieć pewność, że wszystko jest w porządku. To były prawdziwe wyznania. Traktowałam siebie tak źle, że nie rozumiałam jak można traktować mnie dobrze. Prowokowałam Cię do tego, żebyś mnie nienawidził. A Ty wciąż byłeś. Mam najwspanialszego chłopaka na świecie. Pokochał mnie w największym piekle, leżącą na dnie. Teraz pomógł mi unieść się ponad chmury. Nie wyręczył, tylko podał dłoń. Nie wierzyłam w miłość. Ale prawda jest taka, że nie wyleczą mnie leki. Wyleczy mnie to co piękne. Głęboko wierzę, że mnie wyleczy. Nie tylko miłość od innych, ale głównie ta którą noszę w sobie. Odnalazłam nadzieję.
Jeśli potrzebujesz pomocy, PISZ: wyjdzzcieniapomoc@gmail.com
Zapraszam: KLIK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz